Trzeba przyznać to otwarcie - BLW, poza swoimi licznymi zaletami, ma też kilka minusów. Dla mnie osobiście lista plusów jest zdecydowanie dłuższa, a korzyści przeważają do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie innego sposobu jedzenia dla moich dzieci, a w szczególności wciskania w nie papek, pochodzenia słoiczkowego."Za mamusię, za tatusia (...)", "Jedz, bo nie urośniesz", "Będziesz tu siedział, aż nie zjesz" - to koszmar z dzieciństwa wielu osób, ja mam nadzieję, że moje córki będą umiały czerpać radość z posiłków i wybierać mądrze produkty żywnościowe. Ale o wadach miało być, a więc do rzeczy:
- Bałagan. Nie da się go uniknąć w początkowej fazie nauki jedzenia. Można jedynie zminimalizować nieco, dzięki śliniakom, ceratce na podłodze, łatwemu do czyszczenia krzesełku... Niemowlę w okresie letnim najczęściej posiłki spożywa toples, co zmniejsza ilość ubrań wymagających odplamiania, ale i tak nie raz już wymywałam brokuła z pomiędzy palców u stóp, kaszkę z włosów, jagodowe smarki z nosa... Nie wspomnę o zmywaniu botwinki ze ścian, robieniu "babki" z talerza pomidorówki czy notorycznie brudnej podłodze. Nie każdy jest w stanie to zaakceptować, ale przecież ten okres brudzenia się kiedyś minie, a umiejętność samodzielnego jedzenia pozostanie!
- Obawy i brak wsparcia ze strony innych - babcie panikujące, że dziecko się zakrztusi, powtarzające, że mogłoby wreszcie zostać porządnie nakarmione, a BLW to jakieś "wydziwy", nieufnie spoglądający mąż, koleżanki - fanki słoiczków, przechwalające się ile mililitrów papki zjadło ich dziecko danego dnia czy pediatra polecający słoikowe jedzenie - takie rzeczy mogą podciąć skrzydła. Wiele takich opowieści pojawia się na forach, nieraz niełatwo poradzić sobie z presją i trzeba dużo asertywności, żeby trzymać się swojego zdania i nikogo przy tym nie urazić. Ja miałam wiele szczęścia, bo mąż zaakceptował, babcie, po początkowych obawach zaczęły rozpływać się w zachwytach nad zajadającymi wnuczkami, lekarz się nie wtrącał, a dziewczynki pokochały samodzielne jedzenie;) BLW staje się na szczęście coraz bardziej popularne, coraz więcej się o tej metodzie mówi, pisze, coraz więcej osób o niej wie, więc rosną szanse, że nasze dziecko jedzące w taki sposób przestanie być dla otoczenia sensacją.
- Obawy samego rodzica - czasem, zwłaszcza przy pierwszym dziecku lub gdy przeżyliśmy zadławienie się kogoś na naszych oczach, ciężko jest zdobyć się na "luz" w kwestii samodzielnego jedzenia przez dziecko, ilości zjadanych przez nie pokarmów czy preferencji smakowych.
- Preferencje samego dziecka też mogą stanowić pewną trudność. Dzieci są różne i nie wszystkie BLW akceptują w pełni, bo np. nie lubią się brudzić czy pewnych konsystencji nie lubią dotykać. Do takich egzemplarzy należy niespodziewanie moje Niemowlę. Chwytanie czegoś klejącego, wilgotnego jest dla niej problemem, a makaron, który spadł jej na brzuch powoduje wielkie niezadowolenia (delikatnie rzecz ujmując). Nie jest to łatwa sytuacja i niejednokrotnie nakombinowałam się trochę, wymyślając konsystencje, które będą jej odpowiadać. Na szczęście szybko opanowała samodzielne jedzenie widelcem i łyżeczką, dzięki czemu kaszki, owsianki i zupy przestały być "problematyczne":)
- Niekompetencja rodzica w kwestii doboru odpowiednich posiłków - wiele mam, które decydują się na żywienie dziecka metodą BLW to osoby o dużej świadomości i kompetencjach w kwestiach związanych ze zdrowym odżywianiem, ale jednak nie wszystkie... Jednym z podstawowych założeń BLW jest wspólne
spożywanie takich samych posiłków przez wszystkich członków rodziny, co
jednak w sytuacji, gdy te posiłki nie są właściwie skomponowane, w ich
skład wchodzi np. duża ilość produktów wysokoprzetworzonych czy też duża
ilość soli, cukru, tłuszczu? Najlepiej byłoby oczywiście, przed
podjęciem decyzji o wprowadzeniu BLW, przeanalizować dietę całej rodziny
i skorygować ją, jeśli jest taka potrzeba. Dziecko bardzo szybko
zauważy, że rodzic ma coś innego na talerzu niż ono i z pewnością się o
to upomni, co więcej wyda mu się to bardziej atrakcyjne, dlatego nie ma
racji bytu podawanie mu innych potraw niż te, które jedzą rodzice. Patrząc na sposób
odżywiania w niektórych rodzinach chyba lepiej, aby dzieci tam jadły
"słoiczkowe" jedzenie jak najdłużej, przygotowane jest ono bowiem myślą o małych
dzieciach i pod ich kątem zbilansowane...Znam osobiście mamy twierdzące,
że ich dzieci akceptują wyłącznie bułki, parówki i danonki i tym
karmione!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz